Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   364   —

bojów, chcę Kalego nauczyć strzelać, aby nas dwóch było do obrony; a po czwarte, chyba zapomniałaś o latawcach?
— O latawcach?
— Tak, które będziesz kleiła, albo, co jeszcze będzie lepiej, zszywała. I to będzie twoje zajęcie.
— Ja nie chcę się tylko bawić.
— Wcale też to nie będzie zabawa, ale robota może najpożyteczniejsza ze wszystkich. Nie myśl też, że skończy się na jednym latawcu, bo musisz ich przygotować z pięćdziesiąt, albo i więcej.
— Ale na co tyle? — pytała rozciekawiona dziewczynka.
Więc Staś począł jej wyłuszczać swoje zamysły i nadzieje. Wypisze oto na każdym latawcu, jak się zowią, jak wyrwali się z rąk derwiszów, gdzie są i dokąd idą. Wypisze także, że proszą o pomoc i o przesłanie depeszy do Port-Saidu. Potem zaś będzie puszczał te latawce zawsze, gdy wiatr będzie wiał z zachodu na wschód.
— Wiele ich — mówił — upadnie niedaleko, wiele zatrzymają góry, ale niech choć jeden doleci do brzegu i wpadnie w ręce europejskie — wówczas jesteśmy ocaleni!
Nel zachwycona była pomysłem i oświadczyła, że z mądrością Stasia nawet King nie może się porównać. Była też zupełnie pewna, że mnóstwo latawców doleci, nawet do tatusiów, i obiecywała kleić je od rana do wieczora. Radość jej była tak wielka, że Staś, w o-