Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   335   —

chę mi się troi w głowie. Ale fajka rozjaśnia mi myśli. Wszak mówiłeś, że uciekliście z niewoli derwiszów i ukrywacie się w dżungli? Czy tak?
— Tak, panie, mówiłem.
— I co zamierzacie czynić?
— Uciec do Abisynii.
— Wpadniecie w ręce Mahdystów, których oddziały włóczą się po całem pograniczu.
— Nie możemy jednak przedsięwziąć nic innego.
— Ach! jeszcze przed miesiącem ja mógłbym był wam dać pomoc. Ale teraz jestem sam, tylko na łasce Bożej i tego czarnego chłopca.
Staś spojrzał na niego ze zdziwieniem:
— A ten obóz?
— To obóz śmierci.
— A ci Murzyni?
— Ci Murzyni śpią i nie rozbudzą się więcej.
— Nie rozumiem…
— Chorzy są na śpiączkę[1]. To są ludzie z nad Wielkich Jezior, gdzie ta straszna choroba panuje ciągle — i zapadli na nią wszyscy, prócz tych, którzy przedtem pomarli na ospę. Został mi tylko ten jeden chłopak…

Stasia uderzyło teraz dopiero to, że w chwili, w której zsunął się był do wąwozu, żaden Murzyn nie

  1. W ostatnich czasach przekonano się, że chorobę tę szczepi ludziom przez ukąszenie ta sama mucha »tse-tse«, która zabija woły i konie. Jednakże ukąszenie jej sprowadza śpiączkę tylko w pewnych okolicach. Za czasów powstania Mahdiego przyczyna choroby nie była jeszcze znana.