Strona:Henryk Sienkiewicz-Rodzina Połanieckich (1897) t.3.djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A! — rzekła Marynia — dobrze, że mi się przypomniało! A moje listy? Pytał pan przecie przez pana Świrskiego, czy chcę, by mi pan spisywał swoje wrażenia, a potem nie odebrałam ani literki!
Zawiłowski zaczerwienił się nagle, zmieszał, a potem rzekł jakimś dziwnym, niepewnym głosem:
— Bo... jeszcze nie mogłem... Ja będę ogromnie dużo pisał, ale później...
Świrski, posłyszawszy te słowa, zbliżył się po śniadaniu do Maryni i rzekł, ukazując na Zawiłowskiego oczyma:
— Wie pani, jakie on mi czasem robi wrażenie? — że to jest kosztowne naczynie — rozbite.