Strona:Henryk Sienkiewicz-Rodzina Połanieckich (1897) t.2.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Była Emilka, ale nie mogła dłużej zostać. Przyjdzie w przyszłą niedzielę.
Wówczas zniecierpliwił się:
— Ach, Boże! Wiesz, że to taka dla mnie przyjemność ją widzieć — czemuś nie dała mi znać? Wiedziałaś przecie, gdzie jestem; czemuś nie pomyślała o mnie?
A ona, jak dziecko, które się tłómaczy, poczęła mówić głosem, w którym drgały łzy, ale zarazem i jakaś otucha:
— Nie, Stachu! — owszem! — jak ciebie kocham, tak ciągle myślałam o tobie!