mie, że Gątowski postąpił jak dureń — i rad będzie dać mu lekcyę.
— Dobrze — rzekł Maszko. — Daj mi pióro i kawałek papieru.
— Masz na biurku.
Maszko siadł i zaczął pisać, a gdy skończył, podał zapisaną ćwiartkę Połanieckiemu.
Połaniecki czytał, co następuje:
„Oświadczam niniejszem, że napadłem na pana Maszkę po pijanemu, w stanie nieprzytomnym, i nie zdając sobie sprawy z tego, co mówię. Dziś wytrzeźwiony, wobec moich świadków i świadków pana Maszki, oraz osób, które były przy napaści obecne, uznaję mój postępek za grubijański i bezrozumny, i z największym żalem i pokorą odwołuję się do wyrozumiałości i łaski pana Maszki, prosząc go o przebaczenie i wyznając publicznie, że jego postępowanie było i jest we wszystkiem wyższe nad sądy ludzi do mnie podobnych“.
— Gątowski ma to wydeklamować, a następnie podpisać — rzekł Maszko.
— To jest dyablo nielitościwe. Na to się nikt nie zgodzi.
— Uznajesz, że ten błazen dopuścił się względem mnie czegoś niesłychanego?
— Uznaję.
— Rozumiesz, jakie skutki ta awantura dla mnie pociągnie?
— Tego nie można wiedzieć.
— To ja wiem — i powiem ci tylko tyle: te panie żałują w duszy, że się związały i skorzystają z lada
Strona:Henryk Sienkiewicz-Rodzina Połanieckich (1897) t.2.djvu/056
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.