Strona:Henryk Sienkiewicz-Rodzina Połanieckich (1897) t.2.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I rzeczywiście, gdy wszedł, z samego uścisku jej ręki poznał, że tak jest; ona zaś rzekła mu na powitanie swoim łagodnym i spokojnym głosem:
— Miałam przeczucie, że pan przyjdzie. Niech pan patrzy: jest gotowa dla pana filiżanka.