Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.6.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drodze, co będę mógł heretyckiej krwi na chwałę bożą rozlać, to jeszcze rozleję.

— I będziesz miał zasługę. Nie trać fantazyi, Jędrek. Bóg miłosierny!

— Pójdę prosto, jako sierpem rzucił. Całe Prusy teraz stoją otworem, chyba gdzieniegdzie małe prezydya nadybię.

Pan Michał westchnął:

— Ej, poszedłbym z tobą z taką ochotą, jakby do raju! Ale komendy trzymać się muszę. Szczęśliwyś ty, że wolentarzami dowodzisz… Jędrek! słuchaj, bracie!.. a jak je obie odnajdziesz, to… opiekujże się i tamtą, aby zaś jej źle nie było… Bóg wie, może mi ona pisana…

To rzekłszy, mały rycerz rzucił się w objęcia pana Kmicica.