Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.4.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jem wyratował pana małego i pana Zagłobę... Myślałem że ich usieką. My tymczasem umykali z panną między Chmielnickim, który od Konstantynowa ciągnął, a Zbarażem, pod który Tatarzy poszli.
— Nie poszli oni tam zaraz, bo ich pan Kuszel wyparł. Ale mów prędzej!
— Żebym ja to był wiedział, alem nie wiedział, więceśmy przeciskali się z panną między Tatary i kozaki, jak wąwozem. Szczęściem kraj był pusty, tak że nigdzieśmy żywego człeka nie spotkali: ni we wsiach, ni w miasteczkach, bo wszystko pouciekało, gdzie kto mógł, przed Tatarami. Ale dusza mi na ramieniu siedziała ze strachu, żeby to mnie nie ogarnęli, czegom też w końcu nie uniknął.
Skrzetuski przestał się ubierać i spytał:
— Jakto?
— A tak, mój jegomość: wpadłem na podjazd kozacki Dońca, brata onej Horpyny, u której panna w jarze siedziała. Szczęściem znałem go dobrze, bo mnie przy Bohunie widywał. Pokłoniłem mu się od siostry, pokazałam piernacz Bohunów i opowiedziałem wszystko: jako mnie Bohun po pannę posłał i jako mnie czeka za Włodawą. A on, że to był Bohunowi przyjacielem i wiedział o tem, że siostra panny strzeże, więc uwierzył. Myślałem że puści i jeszcze opatrzy na drogę: ale on powiada tak: „tam (powiada) pospolite ruszenie się zbiera, jeszcze wpadniesz w ręce Lachom; zostań powiada, ze mną, pojedziemy do Chmielnickiego; w obozie będzie dziewczynie najbezpieczniej, bo jej tam sam Chmielnicki będzie dla Bohuna strzegł“. Jak mi to powiedział, ażem zmartwiał, bo co tu na to odrzec. Mówię tedy, że Bohun na nią czeka i że szyja moja w tem, żebym ją