Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cię melankolia nie zajadła, która gdy z wątroby, gdzie jest właściwe jej siedlisko, do głowy uderzy, snadnie rozum pomieszać może. Nie wiedziałem, że tak romansowy z ciebie kawaler. Musiałeś się w maju rodzić, a to jest miesiąc Wenery, w którym taka jest lubość aury, że nawet wiór ku drugiemu wiórowi afekt czuć poczyna, ludzie zaś w onym miesiącu urodzeni większą od innych mają w kościach do białogłów ciekawość. Wszelako ten wygrał, kto się pohamować potrafi, dlatego radzę ci: lepiej ty zemsty poniechaj. Do Kurcewiczów słuszny możesz mieć rankor, ale albo to jedna dziewka na świecie?
Bohun, jak gdyby nie Zagłobie, jeno własnemu żalowi odpowiadając, ozwał się głosem do zawodzenia, niż do mowy, podobniejszym:
— Jedna ona zuzula, jedna na świecie!
— Choćby też i tak było, to skoro ona do innego kuka, nic z tego. Słusznie mówią, że serce jest to wolentarz, któren pod jakim chce znakiem służyć, pod takim służy. Zważ przytem, że dziewka to jest wielkiej krwi, bo Kurcewicze, słyszę, od książąt ród wywodzą... Wysokie to progi.
— Do czorta-że wasze progi, wasze rody, wasze pergaminy — tu watażka uderzył z całą siłą w głownię szabli — ot mnie ród, ot mnie prawo i pergamin, ot mnie swat i drużba! O zdrajcy! o wraża krew przeklęta! Dobry wam był kozak, druh był i brat, do Krymu z nim chodzić, dobro tureckie brać, łupem się dzielić. Ej, hołubili i synkiem zwali, i dziewkę przyrzekli, a teraz co? Przyszedł szlachcic, Laszek cacany, i ot, kozaka, synka i druha odstąpili — duszę wydarli, serce wydarli, innemu donia, a ty choć ziemię gryź, ty kozacze, terpy, terpy!...