Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.2.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

M. Pani, jakom już w Kudaku stanął, skąd, daj Boże szczęśliwie, dzisiejszego rana na Sicz jechał będę, a teraz nocą tu piszę, od niespokojności spać nie mogąc, aby was zaś jaka przygoda od tego zbója Bohuna i jego hultajów nie spotkała. A że mnie tu i pan Krzysztof Grodzicki powiadał, że rychło patrzeć, jak wielka wojna wybuchnie, od której się też i czerń podniesie, przeto zaklinam i błagam W. M. panię, byś eo instante, choćby i stepy nie wyschły, choćby wierzchem, zaraz z kniaziówną do Łubniów jechać raczyła i tego nie poniechała, gdyż ja na czas wrócić nie zdołam. Którą prośbę racz W. M. P. zaraz spełnić, abym o szczęśliwość mnie przyrzeczoną mógł być bezpiecznym i za powrotem się rozradować. A co masz W. M. pani z Bohunem kunktować i mnie przyrzekłszy dziewkę, jemu ze strachu piaskiem w oczy rzucać, to lepiej sub tutelam księcia, mego pana się schronić, któren praesidium do Rozłogów wysłać nie omieszka, a tak i majętność ocalicie. Przyczem mam zaszczyt etc. etc.”
— Hm! mości Bohunie — rzekł pan Zagłoba — usarz coś rogi ci chce przyprawić. Toście do jednej dziewki szli w koperczaki? Czemuś nie mówił? Aleć się pociesz, bo i mnie się raz zdarzyło...
Nagle rozpoczęta facecya skonała na ustach pana Zagłoby. Bohun siedział nieporuszenie przy stole, ale twarz jego była jakby konwulsyami ściągnięta, blada, oczy zamknięte, brwi sfałdowane. Działo się z nlm coś strasznego.
— Co tobie? — spytał pan Zagłoba.
Kozak począł gorączkowo ręką machać, a z ust jego wyszedł przyciszony, chrapliwy głos:
— Czytaj, czytaj drugie pismo.