Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.1.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
waćpan, aby to nie było przeciw skromności mojej, tak ci o tem kochaniu pisać, ale snać lepiej już prawdę powiedzieć, niż zełgać, albo ją ukrywać, gdy zgoła co innego jest w sercu. Wypytywałam też Imć Rzędziana co w Łubniach porabiasz i jakie są wielkiego dworu obyczaje, a gdy mnie o urodzie i gładkości tamtejszych panien powiadał, prawie ze łzami od wielkiego smutku się zalałam...“

Tu namiestnik przerwał czytanie i spytał Rzędziana:
— Coś ty tam kpie powiadał?
— Wszystko dobrze, panie! — odpowiedział Rzędzian.
Namiestnik czytał dalej.

„...Bo jakże mnie prostaczce porównywać się z niemi Ale powiedział mi pachołek, iż waćpan na żadną i patrzeć nie chcesz...“

— Toś dobrze powiedział! — rzekł namiestnik.
Rzędzian nie wiedział wprawdzie o co idzie, bo namiestnik czytał list pocichu, ale zrobił mądrą minę i chrząknął znacząco, Skrzetuski zaś czytał dalej.

„...I zaraz pocieszyłam się, prosząc Boga, by cię nadal w takowej dla mnie życzliwości utrzymał i obojgu nam błogosławił — amen. Jużem się tak też za waćpanem stęskniła, jako właśnie za matką, bo mnie sierocie smutno na świecie, ale nie przy waćpanu... Bóg patrzy na moje serce, że jest czyste, a co innego jest prostactwo, które mnie wybaczyć musisz...“