Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.1.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ III.

W kilka dni później, poczet naszego namiestnika posuwał się raźno w stronę Łubniów. Po przeprawie przez Dniepr, szli szeroką drogą stepową, która łączyła Czehryn z Łubniami idąc na Żuki, Semi-Mogiły i Chorol. Drugi taki gościniec wiódł ze stolicy książęcej do Kijowa. Za dawniejszych czasów, przed rozprawą hetmana Żółkiewskiego pod Sołonicą, dróg tych nie było wcale. Do Kijowa jechało się z Łubniów stepem i puszczą; do Czehryna była droga wodna — z powrotem zaś jeżdżono na Chorol. Wogóle zaś, owe naddnieprzańskie państwo — stara ziemia połowiecka — było pustynią, mało co więcej od Dzikich pól zamieszkałą, przez Tatarów często zwiedzaną, dla watah zaporoskich otwartą.
Nad brzegami Suły szumiały ogromne, prawie stopą ludzką nie dotykane lasy — miejscami, po zapadłych brzegach Suły, Rudej, Śleporodu, Korowaja, Orżawca, Pszoły i innych większych i mniejszych rzek i przytoków, tworzyły się mokradła, zarośnięte częścią gęstwiną krzów i borów, częścią okryte, pod postacią łąk. W tych borach i bagniskach znajdował łatwy przytułek zwierz wszelkiego rodzaju; w najgłębszych mrokach leśnych