Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom VII.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poruszyło się w nim serce, a pani Elzenowa stała mu się bliższą i milszą.
Wpływali już prawie do portu, a po chwili łódź przybiła. Świrski zapłacił i, wsiadłszy do powozu, kazał się wieźć do pracowni. Na ulicy, wśród gwaru, świateł, turkotu i ruchu, porwała go znów tęsknota za tą ciszą, za tym nieskończonym rozlewem wód, za tym spokojem i za tą ogromną Bożą prawdą, z którą przed chwilą się rozstał. Wreszcie, niedaleko już pracowni, przyszła mu do głowy następująca uwaga:
— Dziwna rzecz — pomyślał — że ja, którym się tak bał kobiet i tak im nie ufał, wybrałem wkońcu kobietę, która więcej może budzić obaw, niż wszystkie inne.
Był w tem jakby jakiś fatalizm i Świrski znalazłby niewątpliwie w tym zbiegu rzeczy materjał do rozmyślania na cały wieczór, gdyby nie to, że służący oddał mu zaraz na wstępie dwa listy. W jednym mieściło się zaproszenie na jutrzejszy bal na Formidablu, drugi był od pani Lageat, właścicielki domu.
Gospodyni donosiła mu o swym wyjeździe na parę dni do Marsylji, a zarazem zwiastowała nowinę, że znalazła modelkę, która powinna zadowolić najwybredniejszy smak — i która przyjdzie jutro.

VI

Jakoż zapowiedziane cudo przyszło nazajutrz o dziewiątej. Świrski był już ubrany i czekał z niecierpliwością i niepokojem; na szczęście, obawy okazały się płonne: pierwszy ruch oka zadowolił go. Mo-