Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedziała, uśmiechając się młoda wdowa — że zawsze będę miała jedną straszną rywalkę, to jest sztukę.
— To nie rywalka — odpowiedział Swirski — to bóstwo, któremu pani będzie służyć wraz ze mną.
Na to regularne brwi pięknej pani zmarszczyły się lekko na jedno mgnienie oka, ale tymczasem doszli do hotelu. Tego dnia Swirski zrobił dwie trzecie drogi do raju — a następnie wyjechał z dreszczem rozkoszy w kościach, ale zarazem z przekonaniem, że wrota otworzy mu dopiero małżeństwo.
I ochłódłszy w wagonie, był pani Elzenowej wdzięczny za to przekonanie.