Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musiała im przypaść do serca. Nosić miano artysty, a módz przytem zostać duchowym parobkiem, było przecież rzeczą wygodną. Czytać, wiedzieć, myśleć — na licha taki trud!
Lecz Swirski mniemał, że jeśli nawet krajobraz jest tylko stanem duszy, to trzeba, by ta dusza była zdolną nietylko do maćkowych stanów, ale subtelną, wrażliwą, wyrobioną i rozwiniętą. Kłócił się o to z kolegami i rozprawiał z nimi zapalczywie: »Ja nie wymagam od was — wołał — żebyście malowali tak dobrze, jak Francuzi, Anglicy lub Hiszpanie — ja wymagam od was, żebyście malowali lepiej! przedewszystkiem zaś po swojemu. A kto do tego nie dąży, niech zostanie kotlarzem!« Dowodził zaś, że czy obraz przedstawia stóg siana, czy kury grzebiące na podwórzu, czy kartoflane pole, czy konie na paszy, czy kąt spiącej wody w stawie, zawsze rzeczą ponad wszystko, bę-