Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cowni. Dostrzegł także, że pod szyję zawiązała jakąś lila wstążczynę, której nie miała poprzednio — ujęło go to, jako dowód, że widocznie nie uważają go za starego dziada, skoro się do niego stroją.
Tymczasem pani Cervi rzekła:
— Tak, Marynia powiedziała wszystko. Bóg czuwał nad nią i nad nami, że trafiła na takiego człowieka, jak pan.
Na to Swirski rzekł:
— Sama panna Marya mówiła mi o trudnych warunkach, w jakich żyjecie, ale niech mi pani wierzy, że, nawet w podobnych warunkach, mieć taką córkę, to szczęście.
— Tak — odrzekła spokojnie pani Cervi.
— A tymczasem, to ja winienem paniom wdzięczność — bom szukał i szukał napróżno, aż tu spada mi nagle z nieba taka głowa. Teraz już jestem spokojny o mój obraz. Muszę