Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widocznie pragnęła przynajmniej na początek utrzymać rozmowę w tonie ceremonialnym i narzucić ów ton Kresowiczowi. Ale na niego dość było spojrzeć, by wyczytać, że ma nieugięte postanowienie wypowiedzieć wszystko, co wypowiedzieć zamierzył:
— Pani mnie zapłaciła prawdziwemi pieniędzmi — rzekł — więc niech mi pani nie dodaje na drogę fałszywych.
— Jak to pan rozumie?
— Rozumiem tak — odrzekł dobitnie — że ani pani nie rozstaje się ze mną z powodu wyjazdu, ani ja nie dlatego podziękowałem za służbę. Powód jest inny, a jaki, to pani wie równie dobrze, jak ja.
— Jeśli wiem, to być może, że sobie nie życzę o nim ni słyszeć, ni mówić — odrzekła z wyniosłością pani Elzenowa.
On zaś zbliżył się o krok do niej, cofając przytem w tył ręce i wyciągając naprzód głowę, niemal groźną.