Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w drodze. Słyszałem, że gdzie kraj staje się uprawnym, tam mucha tse-tse znika zupełnie.
Rozkoszą świata owadów są motyle. Towarzysz mój zbierał je i przywiózł do Europy zapas znaczny. Nad trawami, w lasach, w wioskach murzyńskich, w pobliżu wód i na wzgórzach, porosłych mimozami, jest ich pełno. Niektóre dochodzą do znacznych rozmiarów, inne są tak drobniuchne, że gdy unoszą się nad trawami, wyrażenie: „jasna mgła motylów“ da się ściśle do nich zastosować. Barwy żółte, szafir, fiolet i purpura mienią się na ich skrzydłach, zahaftowanych prócz tego w arabeski białe, złote lub perłowe. Często, gdy siedzą na źdźbłach lub między liśćmi, można je poczytać za kwiaty i dopiero, gdy się wyciągnie rękę, kwiat ulatuje nagle w jasność powietrzną, jakby był od samego powietrza lżejszy.
W państwie gadów królem jest krokodyl. Zamieszkuje on w znacznej liczbie rzeki i utrudnia bardzo przeprawy. Za mego pobytu nie słyszałem o wypadkach z ludźmi, jednakże, przy nieopatrzności murzynów, muszą się one często przytrafiać. Na spokojnych wodach można napatrzeć się do woli krokodylom: dość jest stanąć cicho nad brzegiem, by po niejakim czasie