Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzyni-fetyszyści oddają dzieci swe misyonarzom. W naszej karawanie mieliśmy chłopca lat szesnastu, imieniem Thomas; obowiązkiem jego było nosić dwa aparaty fotograficzne i filtrować wodę. Otóż był to syn nietylko pogańskiego, ale i ludożerczego króla Muene-Pira, w którego wiosce spędziliśmy później noc i dzień, bardzo gościnnie podejmowani. Stary czcił rozmaite „kri-kri“, ale chciał, by syn jego był chrześcianinem — i oddał go misyonarzom.
Osady murzyńskie, leżące w wielkim lesie palmowym, zasadzonym przez ojców, a także i w pobliżu niego, są przeważnie chrześciańskie — i mieszkańcy ich żyją zbożniej od sąsiednich mahometan. W samem mieście Bagamoyo większa część czarnej ludności wyznaje islam, z tego powodu, że tak miasto, jak i wybrzeże, należało do niedawna do sułtana Zanzibaru, wpływ więc arabski był tu wszechwładny. Ale od czasu, jak Niemcy owładnęli całą krainę, wpływ ten ustał zupełnie; arabowie zostali rozprószeni; islam nie może być już narzucany z góry niewolnikom, bo nowi władcy znieśli niewolnictwo nietylko na papierze — więc przynajmniej nie rozszerza się tak, jak dawniej. Od tej pory zadanie misyonarzy jest łatwiejsze. Niemcy zaś, należy im oddać tę