Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

płonna. Ochrzczony i wolny murzyn będzie zawsze pracował, raz dlatego, że mu misyonarz wskazuje na pracę, jako na drogę, wiodącą do zbawienia, powtóre dlatego, by miał co jeść wraz z rodziną. Ale murzyn mahometanin, przy pierwszej lepszej sposobności, rad porzuca łopatę dla strzelby i dobrawszy towarzyszów, idzie w głąb kraju, by tam napadać na wioski rolnicze lub pasterskie, wycinać ludność męską, uprowadzać w niewolę kobiety i dzieci lub zagarniać stada. Wobec tego, przy niepewności o jutro, nikt nie chce pracować i kraj zmienia się w dziką i krwawą pustkę. Islam, znaczy tyle, co niewolnictwo — niewolnictwo zaś, to wojna, dzikie napady, zaniechanie pracy, morze krwi, morze łez, zastój i bezład. Ludzie, stojący zdala od tych stosunków, nie zawsze to rozumieją i głoszą, że gdyby misye nie walczyły z islamem, łatwiejby spełniły swe zadanie, gdy tymczasem pogodzić się z islamem byłoby to dla misyonarzy zrzec się poprostu racyi bytu.
Gdzie jest misya, tam kraj wygląda inaczej; chaty są obszerniejsze, murzyn karmi się lepiej, odziewa lepiej, kultura jest wyższa, produkcya znaczniejsza. W okolicach, odległych od misyi, rozmaite szczepy prowadzą życie płonne, z dnia