Strona:Henryk Sienkiewicz-Listy z Afryki.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jego wysokość cieszy się mocno, że Zanzibar podoba się panu bardzo.
Następują ukłony i kolej przychodzi na następnego.
Natomiast przypatrywać się można do woli i jest czemu. Spostrzegłem np., że sułtan ma za pasem przepyszny, zakrzywiony nóż indyjski, na palcach brylanty, wielkości laskowych orzechów, ale jest boso. Pod stopami miał tylko rodzaj drewnianych podeszew, przytwierdzonych skórzanemi paskami do nogi. Strój jego nie różnił się zresztą niczem od stroju następcy tronu, krewnych lub notablów. Wszyscy mieli niebieskie zawoje, czarne żupany na białych koszulach i za pasem takież same, lubo może mniej bogate, krzywe indyjskie noże.
Said-Ali ma od trzydziestu pięciu do czterdziestu pięciu lat wieku, twarz bardzo inteligentną, brodę rzadką i krótką, niefarbowaną; przypuszczam, że musiał być urodzony z Hinduski, jest bowiem bardzo podobny do Indyanina. Oczy ma niezrównanej piękności, w nich zaś uderzający, mimo uśmiechniętej twarzy, wyraz smutku. W Zanzibarze wiadomą jest rzeczą, że stosunki jego z konsulem angielskim są jak najlepsze i nawet na osobistej obustronnej przyjaźni oparte,