Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mnie gniewa sentymentalno-ckliwa literatura, przeznaczona dla ludu. Sprowadziłem kilka takich książek z Warszawy. W jednej, naprzykład, znalazłem wielce tkliwe opowiadanie, jak beatus Kukufin miał mowę do ludu, i...

każąc bardzo rzewnie
Wzniósł się nad ziemię na dwa łokcie pewnie,“

czem i „poczciwych kmiotków“ tak rozrzewnił, że wszyscy, którzy byli złodziejami przestali kraść, a pijacy wypędzili arendarza. Morał kończy się tem, że daleko lepiej być dobrym, niż złym, bo dobrego „dziedzic“ kocha, a złego nie kocha. Książki te rzuciłem w piec. Rady dawane panom tyleż warte: „Uściśnijcie czasem, powiada jeden z autorów, spracowane dłonie sędziwych kmiotków; dzielcie ich zabawy: niechaj panienka ze dworu sunie się czasem w tan posuwisty z raźnym parobczakiem, niech panicz poda delikatną rękę wiejskiej dziewoi, niechaj poprosi jej o piosenkę... i t. d.“ Ja tam nie suwam się z niemi w tan posuwisty, nie umizgam się do dziewoi, ani nie upijam z niemi w karczmie. Wolę od czasu do czasu powiedzieć: