Strona:Henryk Sienkiewicz-Humoreski z teki Worszyłły.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

świadka, że nie dla siebie pracowałem od świtu do nocy, nie dla siebie przelewałem pot, chodząc za pługiem. Dla mnie marnego człeka dośćby mleka dzban i kawał chleba, ale chciałem innym okazać skutki przykładem. Och! panie Ludwiku! ja tylko chciałem zachęcać i nauczać. Gdyby chciano pomagać mi, zamiast przeszkadzać, już dziś inaczej wyglądałaby okolica: zawrzałaby praca, zakwitła zamożność, spokój i szczęście. Tegom chciał — a jednak co?... Mniejsza, że nie powiedziano mi: Bóg zapłać, mniejsza, żem szczęścia nie znalazł, człek i w zmartwieniu może pracować. Nic tego mi nie szkoda! Ale jutro, po jutrze, jeśli mi kula w łeb — to i zmarnieje wszystko, com zrobił. A no i tobie nie skargę wypowiadam, ale chcę, by choć jeden mnie zrozumiał, by choć jeden wyszlachetnił się i oświecił.
— A! panie dobrodzieju! — zawołał ze łzami zacny pan Ludwik — gdybym ja to był wiedział, gdybym ja to był rozumiał?
— Nie wyrzucisz na ulicę czytelni? będziesz pracował? będziesz uczył siebie i drugich?