Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chwili przesłania Gastein. Mam ciągłe poczucie, że mi Anielka nie przyznaje tego, co mi się należy, a nie śmiem się o nic upomnieć.. Nie śmiem może dlatego, że każda walka nuży, a cóż dopiero walka o osobę ukochaną; ja zaś prowadziłem ją od pół roku i nic zgoła nie wywalczywszy, wyczerpałem się do tego stopnia, że obecnie wolę byle jaki spokój, niż dawne bezowocne wysiłki.
Lecz może jest i drugi powód. Jeśli ten stan rzeczy nie odpowiada moim oczekiwaniom, widzę jednak, że on zjednywa mi Anielkę. Jej się wydaje że ja ją kocham teraz szlachetniej, więc i ona ceni, nie śmiem powiedzieć: kocha, mnie za to więcej. Mimo zupełnego braku objawów zewnętrznych, czuję, że tak jest i to dodaje mi sił, albowiem mówię: «Ponieważ w ten sposób jej uczucie wzrasta, więc wytrwaj, więc się go trzymaj, a może doczekasz czasu, w którym ono przerośnie jej siłę oporną.»
Ludzie w ogóle, a zwłaszcza kobiety, sądzą, że tak zwana miłość platoniczna jest jakimś osobnym gatunkiem miłości, niezmiernie rzadkim i niezmiernie szlachetnym. Jestto proste pomieszanie pojęć. Może istnieć platoniczny stosunek, ale miłość platoniczna jest takim samym non-