Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.3.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie kocha, ale pożycie z nim uważa za prawowite — mnie zaś na samą myśl o tem chce się zgrzytać, bo mi się zdaje, że przyznając tę prawowitość, sama siebie upadla. A tego niewolno, nawet jej! Niechby lepiej umarła. Wtedy będzie moją, bo ten prawowity mąż tu zostanie — a ja nie! Przez to samo jam jej prawowitszy, niż on. Dzieje się czasem ze mną coś dziwnego. Oto, gdy się bardzo zmęczę, wymorduję, gdy umysł mój, przez natężone w jednym kierunku myślenie, widzi jakieś odległe przestrzenie, których w normalnym stanie dostrzedz nie można, przychodzą na mnie chwile takiej pewności, że Anielka należy się mnie, że w jakiś sposób jest, czy że będzie moją — iż gdy się budzę z tego stanu, przypominam sobie, jakby ze ździwieniem, o istnieniu Kromickiego. Może w takich chwilach przechodzę tę granicę, której za życia zwykle się nie przechodzi i mam widzenie rzeczy doskonałych, takich, jakiemi są w ideale i jakiemi powinny być w objawach zewnętrznych? Dlaczego te dwa światy sobie nie odpowiadają — i jakim sposobem mogą sobie nie odpowiadać, nie wiem. Usiłuję to nieraz rozwiązać i gubię się i nie rozumiem tej nieodpowiedniości, czuję tylko, że w niej leży niedo-