Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dalej nie mógł sobie przypomnieć, lecz ja pamiętałem, więc kończyłem za niego:

»Usiądź, o miła; patrz, jak przestwór nieba
»Gęsto w złociste gwiazdki jest utkany,
»A każdy krążek z tych, które tam widzisz,
»Bieg odbywając, dołącza pieśń swoją
»Do jasnookich chóru cherubinów.
»Tak są harmonii pełne czyste duchy;
»Tylko my, których duch jest spowinięty
»W skorupę prochu, słyszeć jej nie możem.»

I następnie powtórzyłem Klarze, która nie rozumiała po polsku, cały ustęp we francuskim, zaimprowizowanym naprędce przekładzie. Ona, słuchając mimowoli podniosła oczy ku górze, wreszcie rzekła, ukazując na gwiazdy:
— Byłam zawsze pewna, że to wszystko gra.
Okazało się, że i pani Śniatyńska była również tego pewna; twierdziła nawet, że nieraz o tem rozmawiała z mężem, który jednakże nie mógł sobie absolutnie tego przypomnieć. Powstała stąd sprzeczka małżeńska, z której uśmieliśmy się oboje z Klarą. Anielka przez cały czas nie mieszała się prawie wcale do rozmowy. Przechodziło mi przez myśl, że może to drogie stworzenie dąsa się na mnie za to, że prowadzę pod rękę Klarę i że się nią głównie zajmuję. Samo podobne przypuszczenie napeł-