Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.2.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chcąc powiększyć «the attraction» swego salonu, uczyniła z niego przybytek muzyki. Sama śpiewa, jak syrena i rzeczywiście ściąga tem ludzi. Widuję też często u niej fortepianistkę, Klarę Hilst, młodą i hożą Niemkę, ogromnego wzrostu, którą jeden z malarzy tutejszych określił w ten sposób: «C’est beau, mais c’est deux fois grandeur naturelle!» Miała ona tu w ostatnich czasach, mimo swego niemieckiego pochodzenia, wielkie powodzenie. Co do mnie, należę widocznie do starej szkoły, bo nie umiem się poznać na dzisiejszej grze, polegającej na sile, to jest na wybijaniu zębów fortepianom. Słuchając ostatnim razem Hilstówny u Laury, pomyślałem sobie w duchu, że gdyby fortepian był człowiekiem, który uwiódł jej siostrę, nie mogłaby go walić zawzięciej. Grywa ona także na fis-harmonii. Utwory jej mają wielkie powodzenie w tutejszym świecie muzycznym i uchodzą za głębokie, prawdopodobnie dlatego, że gdy się je słyszy raz dziesiąty, człowiek mówi sobie: może za jedenastym coś zrozumiem. Przyznaję, że te uwagi moje są złośliwe, a nawet zuchwałe, gdyż nie jestem znawcą. Przychodzi mi jednak do głowy pytanie, czy muzyka, dla której zrozumienia trzeba być profesorem kon-