Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz, gdy niepokój mój powiększa się z każdą chwilą, czuję nietylko to, że mógłbym Anielkę kochać ogromnie, ale że wogóle, mógłbym być bez porównania lepszy, niż jestem. Właściwie, dlaczego ja tak postępuję, jakby poza egoizmem i rozdrażnionemi nerwami nie było we mnie nic więcej! A jeśli niema nic więcej, czemu moja auto-analiza nie wykryje mi tego niewątpliwie? Posiadam odwagę do wyprowadzania ostatecznych wniosków i nie taję przed sobą prawdy, a jednak ten wniosek stale odrzucam. Dlaczego? Bo mam niezachwianą pewność, że jestem lepszy od moich postępków. Przyczyną ich jest jakaś nieudolność życiowa, płynąca po części z rasy, po części z choroby wieku, którego jestem dzieckiem — z tego właśnie przeanalizowania się, które nie pozwala nam nigdy pójść za pierwszym, prostym porywem natury ludzkiej, ale krytykuje wszystko, aż do zupełnego ubezwładnienia duszy. Kiedym był dzieckiem, bawiłem się w ten sposób, żem nakładał pieniądze, jeden na drugi, dopóki słupek, przechylony własnym ciężarem, nie upadał, i nie zmieniał się w bezładną kupkę. Teraz robię to samo z myślami i zamiarami, także dopóty, dopóki nie zwalą się chaotycznie. Stąd daleko łatwiej zdobyć mi się na czyn uje-