Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla jego kształtów, ale dlatego, że ci przypomina Michnę z Kozłówka? Teraz odgaduję, co znaczy twoja małomówność i twoja melancholia!»
Łukomski zaś widocznie zrozumiał moje myśli, bo wbił swe mistyczne oczy w ziemię i począł mówić głosem przerywanym, jakby tłómacząc to, co powiedział poprzednio:
— Tu w Rzymie żyć, nie umierać!... Mnie się powodzi... Nie mam prawa narzekać... Siedzę, bo trzeba... Ale mnie, panie, nostalgia tłucze, jak wszyscy dyabli... Jak mi psy zaszczekają w nocy w ogrodzie, to mi się chce ścianę drapać, bo mi się zdaje, że to nasza wieś... Jabym zwaryował, żebym przynajmniej raz na rok tam nie pojechał. I teraz niedługo jadę, bo już mam to tu!...
To rzekłszy, począł stukać palcem w gardło i złożył wargi, jak do gwizdania, dlatego, że mu się trzęsły. Był to prawie wybuch, tembardziej zdumiewający w tym człowieku, że tak niespodziany. Nagle i mnie ogarnęło wzruszenie na widok tej olbrzymiej różnicy, jaka jest między mną a takimi ludźmi, jak Łukomski lub Śniatyński. W tej chwili myślę jeszcze o niej jakby z pewną obawą. To są całe widnokręgi, dla mnie niedostępne. Co za ogrom uczu-