Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jem i słodyczą. Takie rzeczy się czuje — i oto dlaczego można dla tej kobiety stracić głowę, ale niepodobna jej lubić. Ona zaś wszystko rozumie, prócz tego.
Ale za to jaka piękna. Gdy kilka dni temu schodziła ze schodów willi do ogrodu, kołysząc się na swoich przepysznych biodrach — «myślałem, że padnę», jak powiada Słowacki. Stanowczo jestem pod wpływem dwóch sił, z których jedna przyciąga, druga odpycha. Chcę jechać do Szwajcaryi i chcę zarazem wracać do Rzymu. Na czem się skończy, nie wiem. Ribot słusznie powiada, że chcę, to tylko stan świadomości, nie akt woli; tem mniej jest aktem woli podwójne chcę. Odebrałem list od mego notaryusza, wzywający mnie do Rzymu w sprawie spadku; są tam jakieś formalności do załatwienia, przy których zresztą możeby się bezemnie i obyło, gdybym koniecznie pragnął nie jechać... Ale zawsze to pozór... Od pewnego czasu nie lubię Laury więcej, niż dawniej. Ona sama nie przyczyniła się w niczem do tego, bo ona zawsze jednaka, tylko stało się to, że niezadowolenie z siebie samego przeniosłem na nią. W czasie moich rozterek wewnętrznych, szukałem przy niej tylko spokoju, lecz zarazem jakby umyśl-