Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tej rozkoszy, iż wie, że za chwilę słońce wypije chłodną wilgoć z jej rąk?
Tak mówiąc, przechyliła się przez łódź, przyczem tors jej zarysował się w całej swojej niepokalanej doskonałości — i zanurzywszy dłonie, wyciągnęła je następnie ku mnie, mokre, zaróżowione, przeświecające słońcem.
Więc pochwyciłem te mokre dłonie — ona zaś, jakby do wtóru moim wrażeniom, ozwała się słodkim, pieściwym głosem:
— Pójdź!...


20 Kwietnia.

Wczoraj nie widziałem Laury cały dzień, bo była niezdrowa. Przeziębiła się, siedząc do późna na balkonie, następnie przeziębienie przeszło w ból zębów. Co za nuda! Na szczęście, jeszcze onegdaj wieczór przyjechał do Davisa doktór, który odtąd zostanie stale przy nim; inaczej, nie miałbym do kogo słowa przemówić. Jestto młody Włoch, podobny do kawałka węgla, mały, czarny, z ogromną głową i bystremi oczyma. Wydaje się bardzo inteligentny. Widocznie zaraz pierwszego wieczora rozpatrzył się w położeniu i panujących między nami stosunkach, następnie znalazł wszystko naturalnem,