Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ojca — i myślę, żem znalazł odpowiedź. Oto ojciec, ze swoją przepyszną głową patrycyusza-filozofa i z manierami, przypominającemi wiek XVIII, jest dla niej rodzajem «objet d’art», a co więcej, jest wspaniałem i inteligentnem zwierciadłem, w którem pani Davis może podziwiać dowoli swój rozum i swoją piękność. Jest ona mu przytem wdzięczna za to, że patrzy na nią bezkrytycznie, że ją lubi bardzo. Być może, iż na tym gruncie wyrosło i w niej nieco przywiązania do niego, a przynajmniej że się stał jedną z jej potrzeb. Prócz tego, pani Davis ma opinię kokietki, bywając zaś codziennie u ojca, odpowiada tem samem światu: «Nieprawda, bo oto ten starzec ma lat siedemdziesiąt, nikt mnie nie może posądzić o chęć zdobycia jego serca, a jednak okazuję mu więcej uczucia, niż komukolwiek». Nakoniec, ona pochodzi wprawdzie ze starej rodziny włoskiej, ale pan Davis, mimo swego olbrzymiego majątku, jest tylko panem Davis, więc przyjaźń z ojcem wzmacnia ich stanowisko w wielkim świecie.
Był czas, żem siebie pytał, czy czasem nie ja jestem, choć w części, powodem tych codziennych wizyt — i kto wie! W każdym razie nie moje przymioty pociągają tę kobietę, a tem