Strona:Henryk Sienkiewicz-Bez dogmatu (1906) t.1.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to i dobra była myśl, żeby ją na balu pierwszy raz zobaczył...
Matka Anielki zmieszała się bardzo, Anielka również, a ja zrozumiałem, dlaczego te panie nie zajechały do domu ciotki. Był to widocznie pomysł pani P. Ona i ciotka musiały prowadzić już oddawna układy. Przypuszczam, że Anielka nie była wprost do nich dopuszczona, ale dzięki panieńskiej przenikliwości w takich razach, mogła się ich domyślać.
Więc, żeby położyć koniec ogólnemu zakłopotaniu, zwróciłem się do niej i powiedziałem:
— Z góry cię ostrzegam, że źle tańczę, ale będą mi cię co chwila porywali, zatem daruj mi jednego walca.
Anielka w odpowiedzi podała mi karnet i rzekła rezolutnie:
— Zapisz, co chcesz.
Ja wyznaję, że nie lubię roli manekina, którego się pociąga za sznurki, nie lubię być popychanym do czegoś; więc, chcąc odrazu zająć jakąś rolę czynną w polityce starszych pań, wziąłem karnet i napisałem: «Czyś zrozumiała, że nas chcą żenić?»
Anielka, przeczytawszy, zmieniła się na twarzy, a następnie nieco przybladła. Przez chwilę