Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

robi co potrzeba, niech się nosi wedle woli swojej. — A pokazało się, że każdy z nich był praw; bo dragon mu gębę przestrzelił w oczach naszych, jako pan Puławski ostrzegał, że go łatwo na cel wziąść; ale jak mówił sędzia, bez woli Pana Boga toby się stać nie mogło, o czem ani ja, ani żaden Konfederat barski, ani żaden poczciwy a polski szlachcic wątpić nie może. Otóż pan Bielecki, gdy długo w Częstochowie wylizywał się, opowiadał nam wszystkie swoje zdarzenia, dodając: — Jużem teraz sobie rad, boć wszystko się dopełniło; zgrzeszyłem nogą, chodząc gdzie nie potrzeba; ręką, bom nosił listy ku złemu; a gębą, bo nie do dobregom namawiał: a gdziem zgrzeszył, tam mnie Bóg dotknął, w czem niech mu chwała będzie, a już ja do domu spokojnie wrócę. Jakoż zostawiwszy swoich ludzi i na nich grosz panu Puławskiemu, z jednym pachołkiem puścił się — do Mścisławia, a z nami czule pożegnawszy się.
Właśnie trafił na sejmik, gdzie podkomorzego wybierano. Kilka było partyi i nie mogła szlachta się zgodzić; ale ledwo się zjawił pan Bielecki Konfederat, jednomyślnie go obrano podkomorzym. A toż nie cud oczywisty! Tu dopiero był u nich w takiej poniewierce, że aż grób Pański chciał nawiedzić, a tu ci sami jego na pierwszy urząd województwa wynoszą; dopiero tułacz, a teraz, princeps nobilitatis jaśnie wielmożny, ja-