Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/427

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeszło po sustawach, i nie dziw; bo jeszcze na Litwie taki się nie był urodził, coby nie drżał przed księciem chorążym, nie wyjmując księcia hetmana, lubo ten był jego bratem starszym i latami i urzędem. Cóż dopiero miał czynić chudy pachołek! Ale książę wyszedł na ganek, za boki się trzymając od śmiechu:
— Zucha przywiozłeś do mnie, panie kolego. Dziękuję za pozytywek; ale do niego musisz mi dodać ptaszka, co z nim się stawi. Ja go umieszczę między moimi paziami i posunę go z czasem, że mu nigdy na kęsie chleba nie zabraknie. Sam widzisz, że on nie do klawiszów stworzony.
I tak stary odjechał sam jeden do nieświezkich organów, a Karolek został na dworze książęcym.
Książę miał czterech paziów, synów majętnych obywateli; ubogie Rysiątko zostało piątym. Tamci od rodziców miewali częsty i suty grosz; a Karolek tylko ubiór z łaski księcia dostając, nie miał ani szeląga przy duszy. Ale wkrótce dał sobie radę, że kiedy niekiedy grosiwo kolegów do jego kieszeni się przenosiło, a to tym sposobem. Książę chorąży po obiedzie nieco podochocony, miał zwyczaj parę godzin przesypiać, a paziowie w przedpokoju pilnując go, grywali sobie w halbecwelfa, żeby im czas schodził. Jakże Karolkowi z nimi grać bez pieniędzy? Otóż taką grę pustaki wymyślili. Paź stawi naprzeciwko Karola pięć, dziesięć czy tam wiele tynfów: kiedy Karolek wygra,