Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/416

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czyła sobie, by rzeczpospolita została dość silną, aby o swoją własność mogła się upomnieć. Wolała więc wedle swojego zwyczaju patryotyzm przy kielichach wykrzyczeć, niż się skromnie poświęcić dla ojczyzny. Znany całej Polsce honor wołyński!
Tak więc pan Puławski siedział w forteczce karmelitańskiej, jak mysz w pułapce: ni naprzód, ni nazad. Bronił się jak mógł, ale widząc że nie masz rady, o kapitulacyę prosił. I chyba głupi miałby to za złe. Jakoś umowa z Moskalami była dobra: bo choć oddał forteczkę i broń, ludzie swobodnie mieli iść na Pokucie, gdzie Konfederacya silnie się trzymała. Ale Moskal, zwyczajnie jak Moskal, słowa i podpisu nie dotrzymał, i rozbroiwszy załogę, jako jeńców wyprawił wszystkich do Kijowa. Otóż tu popisał się Pawlik; bo jakkolwiek mnie to przypisują łaskawi przyjaciele, przed Bogiem zgrzeszyłbym, przywłaszczajac sobie cudzą zasługę. Z namowy jego poszedłem z nim dla odbicia naszych, chociaż ich pułk Dońców konwojował. Ale że on wszędzie miał swoje stosunki z poddaństwem, łatwo nam było przedzierać się między komendantami nieprzyjacielskimi, bo każdy krok ich był nam wiadomy. Szliśmy więc manowcami, aby kozakom zastąpić drogę od kijowskiego gościńca. Pod Prądkiem nie mogliśmy ominąć silnego oddziału Moskali: było tego blizko dwóch tysięcy i cztery armaty. Myślałem że już po nas; ale