Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żądasz? — Jestem abszytowanym oficerem wojsk rzeczypospolitej; życzyłbym sobie być umieszczonym w milicyi W. Ks. Mości. — Gdzież waść służył? — W pułku imienia Massalskich; oto mój abszyt i świadectwo mojego sprawowania się, które śmiem składać księciu panu. — Książę rzuciwszy okiem na papiery, raptownie pobladł i mocno zasępiony, powiedział: Wołodkowicza rozstrzelali! — Wtem postrzegliśmy, że starający się o służbę okazał na twarzy nadzwyczajne pomieszanie; potem przyszedłszy jakoś do siebie, głosem dość śmiałym przemówił: Nie zapieram się, iż w Nowogródku wyprowadzałem kiedyś na śmierć pana Wołodkowicza; ale o to moje sumienie żadnego mi wyrzutu nie robi. Jako żołnierz powinienem był słuchać naczelników i wypełniać ich rozkazy, a nie wchodzić w roztrząsanie ich rozporządzeń. Jeżeli otrzymam służbę u W. Ks. Mości, równie wiernie będę jej służyć jakem służył królowi i rzeczypospolitej. — Na to książę: Wołodkowicza rozstrzelali! — i obróciwszy się do swego sztabsoficera dziennego, którym na ten dzień był pan Tyszkiewicz, później starosta wielatycki, a natenczas podpułkownik książęcej milicyi: Każ w. p. natychmiast, aby tu przyszło trzech żołnierzy z mojej warty, z bronią i ostrymi ładunkami: Wołodkowicza rozstrzelali! — Wyszedł pan Tyszkiewicz, a my w największem podziwieniu czekamy, co z tego będzie. Oficer o służbę starający się stał jakby skamieniały,