Strona:Henryk Rzewuski - Pamiątki JPana Seweryna Soplicy.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

westra dzień po dniu. Pletą o prawach człowieka to, co pochwytali z zagranicznych książek, a nie wiedzą, że co tam jest w piśmie, u nas byłe w doświadczeniu, i dokładniej: bo to nasi przodkowie lepiej umieli tworzyć, niż zagraniczni potrafią wymyśleć. Ale czyż tylko na równości zasadzały się zaszczyty i szczęście naszego szlachectwa? Szlachcic nie mógł być ani rządzonym, ani sądzonym, tylko przez tego, kogo sam wybierał; a sam z zagrody swojej mógł się przenieść i na ławicę poselską i na krzesło senatorskie i na tron nawet. To też nasi przodkowie krwią swoją tego zaszczytu dokupili się dla potomków. Hetmani podawali do klejnotu szlacheckiego żołnierzy, co się w bitwach wsławiali, a sejmy za szlachtę ich przyznawały, i takich nazywano ex charta belli. Stąd w ostatnich czasach, kiedy król Poniatowski otrzymał pozwolenie od narodu, dziesięć dyplomów sekretnych dać na szlachectwo takim, co szlachtą nie byli (jak to widzieć w konstytucyi 1766 r.), a pozwolenia tego nadużył, zamiast dziesięciu może kilkuset uszlachcając, co sejm były o to skargi i choć daremne ze strony posłów dopominania się, aby metryki koronne im okazywano. Bośmy składali stan rycerski i w samych dyplomatach dodawane były zawsze te wyrazy: preciso searta bellatum. Była wprawdzie przez czas niejaki konstytucya ubezpieczająca szlachectwo każdemu żydowi przyjmujęcemu wiarę katolicką: