Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ze złotego brokatu i czapki tkane perłami, stanowiące przystrój weselny przodków, wreszcie książki do nabożeństwa, sprzączki do trzewików, łańcuszki na szyję i srebrne guzy.
Elzę interesował najbardziej ciułany całemi latami zapas płótna, samodziałowych tkanin i przędziwa. Pokazała to Emanuelowi, który nie wiedział, że ogląda rzeczy, będące najważniejszą częścią posagu Hansiny. Całe bowiem obejście i pole musiało zostać po śmierci Andersa zwrócone właścicielowi, od którego zostało wydzierżawione na czas życia trzech pokoleń.
— Tyleśmy jeno odłożyć zdołali! — mówiła dobywając każdą sztukę z osobna i pieszcząc ją niejako dotknięciem. Nie wiele tego, bo pobraliśmy się późno, a w pierwszych latach mieliśmy się licho, tak że mowy nie było o oszczędzaniu. Prócz tego nie zawsze nam się szczęściło z bydłem i nieraz zawodziły plony. Toteż uważamy, że i to dobre, co się uciułać powiodło. Kiedym zaczęła myśleć o Andersie, prorokowała mi matka, że oboje skończymy w przytułku nędzarzy, ale Bóg pokierował inaczej i jesteśmy mu z całego serca wdzięczni.
Szperanie w nagromadzonych rzeczach zbudziło w niej rozmaite wspomnienia, zaczęła też opowiadać. Zapoznała się z Andersem, służąc z nim razem u pewnego kmiecia w sąsiedniej parafji. Pełen podziwu słuchał Emanuel jak kreśliła, niemal żartobliwym tonem, swe życie, trawione przez lat piętnaście w służbie u obcych ludzi i rozmaite troski i klęski, aż wreszcie zdołali oboje uciułać tyle, że mogli założyć domowe ognisko. Napełniła go wielką radością w tej chwili myśl, że może stać się pociechą i podporą tej parze zacnych ludzi, na stare lata.