Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieprzystępność ta wystąpiła zwłaszcza od czasu, kiedy Hansina odbyła kurs uniwersytetu ludowego i jako taka wzięła raz udział w „zebraniu przyjaciół“ w Kopenhadze, gdzie między innymi przemawiał i to po raz ostatni za życia stary Grundtvig. Rzadko pokazywała się teraz poza obejściem rodzinnej zagrody i pola, nie interesując się również wcale dość swawolnemi zresztą rozrywkami młodzieży w niedziele pogodne i letnie wieczory. Natomiast śpiewała ustawicznie przy robocie w stajni, czy kuchni, lub też niosąc putnię mleka długą, wijącą się przez pola drogą. Śmiano się z niej potrochu we wsi, ale nie wiele na nią zwracano uwagi. Była niemal dzieckiem jeszcze, miała dopiero 19 lat, a przytem znali wszyscy dobrze tenże sam odstręczający sposób zachowania się innych wiejskich okolicznych dziewcząt, które uczęszczały przez czas jakiś na uniwersytet ludowy. Wiedziano, że trzeba nieraz długiego czasu, by młodzi ludzie pogodzili się napowrót ze zwykłemi warunkami codziennego, chłopskiego życia.
Tymczasem nadeszła godzina piąta, a kapelan się nie zjawiał. Pewne zaniepokojenie ogarnęło mężczyzn czekających z tkaczem Hansenem na czele u drzwi, by wchodzącego powitać. Wiedziano, iż w czasach ostatnich pomiędzy kapelanem a proboszczem wytworzyły się stosunki mocno napięte, bowiem doszło do uszu proboszcza, że Hansted spotyka się i konferuje z Hansenem i innymi wybitnymi Skibberupakami. Zachodziła obawa, czy Tönnesen nie dowiedział się, mimo zarządzonych środków ostrożności, przed właściwym czasem o zebraniu i czy nie zabronił wprost kapelanowi udać się na nie.