Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
VI
W IZDEBCE HALBERSONA

Była godzina jedenasta rano. W małej izdebce Halbersona, przy łóżku, na którem spoczywało zimne już ciało, zebrało się sporo osób. Był tu sędzia śledczy, prokurator, lekarz, znany już nam urzędnik policyjny, kilku ajentów, ślusarz, wreszcie rządca domu i stróż. Przystępowano do pierwszych czynności śledztwa.
Pokoik, zajmowany przez Halbersona, był mały, ciasny, niski, bardzo skąpo umeblowany. Znajdowało się tutaj łóżko, szafa niewielka, komoda, stół, parę krzesełek i więcej nic. W pokoju nie widać było żadnego szczególniejszego nieładu, któryby świadczył o walce, o odbytym dramacie. Ciało Halbersona leżało na łóżku zarzucone prześcieradłem. Na znak dany przez sędziego jeden z agentów zdjął przykrycie. Od pierwszego rzutu oka można było dostrzec, iż śmierć nastąpiła wskutek uduszenia. Charakterystyczne cechy asfiksji były aż nadto widoczne. Co więcej, na sinej szyi poza brodą, białą jak mleko, widać było za-