Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niebawem usłyszał, jak zakręcono kluczem; drzwi uchyliły się cokolwiek.
— Ach, to ty! — dał się słyszeć ze środka przyciszony głos kobiecy.
Kantorzysta ujrzał przez szparę drzwi białe fale negliżu; to też dopiero po chwili, usłyszawszy oddalające się w głąb mieszkania drobne kroki, wsunął się wewnątrz. Zamknął drzwi.
Znalazł się w przedpokoju, od którego uchylone w tej chwili drzwi prowadziły do dalszej części apartamenciku. W mieszkaniu tem, pomimo południa, panował półmrok; powierza było tu ciężkie, przepełnione jakąś upajającą wonią. Kantorzysta wszedł do następnego pokoju. Był on dość obszerny i łączył w sobie sypialnię i salonik; w głębi widać było niewielki gabinecik do toalety.
Mimo względnie dość późnej pory, młoda kobieta, która zajmowała ten elegancki, pełen wdzięku apartamencik, jeszcze ani myślała wstać. Wywołana przed chwilą z ciepłego łóżka przez pukanie „Joska“, już znów schroniła się do swego miękkiego gniazdka, usłanego z jedwabiu i muślinów, pod spadającą zręcznymi festonami kotarę. Porzucony na ziemi peniuar świadczył o pośpiechu.
Przyjrzymy się tej nowej postaci. O ile sądzić można, jest to młoda i piękna kobieta. Na pierwszy rzut oka uderza jej podobieństwo do Temy: ten sam typ wschodni, ta sama namiętność w oczach. Istnieje jednak pomiędzy niemi różnica i bardzo znaczna. Tema jest więcej majestatyczna