Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które prowadzić będzie odpowiednia władza sądowa. Ja pragnę tylko zebrać ważniejsze informacje, ażeby dać materjał tej władzy.
Pan Natan skłonił się.
— Proszę pana — ciągnął dalej urzędnik — czy do pokoju kasowego, oprócz drzwi, które otworzyliśmy, niema innego wejścia?
— O ile wiem, nie! — odrzekł po namyśle pan Natan.
— A więc w żadnym razie nie przypuszcza pan, żeby można było się dostać do kasy z zewnątrz?
— Tak przypuszczam.
W tej chwili między zgromadzonymi dały się słyszeć szepty. Z grona zebranych urzędników wystąpił jeden i, zwracając się do urzędnika, rzekł:
— Przepraszam pana, ale mnie się zdaje, że do kasy powinno być drugie wejście...
Obecni powiedli dokoła wzrokiem: nigdzie żadnych drzwi, żadnego śladu wejścia.
— To byłoby dziwne! — zrobił uwagę pan Lurje.
Mówiący był to człowiek stary, niski i pochylony. Odrzekł po chwili:
— Kiedy pan Ejteles wynajął dwa lata temu ten dom na nasze biuro, robione tu były konieczne przeróbki i ja wtedy nadzorowałem nad niemi, jako dawniejszy rządca domu p. Ejtelesa na Nalewkach.
— No i cóż?
— I pamiętam doskonale, że pomiędzy tym