Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

schodach dały się słyszeć kroki jakiegoś większego grona osób. W tej chwili wszedł do salonu p. Natan Lurje, za nim urzędnik policyjny, kilku ajentów, wreszcie ślusarz. Pan Natan w kilku słowach objaśnił położenie przedstawicielowi policji, wreszcie dodał:
— Mógłbym wprawdzie otworzyć kasę, ponieważ oprócz klucza, posiadanego przez kasjera, mam na mój i wspólników użytek drugi klucz do kasy ogniotrwałej, ale ze względu na wyjątkowe okoliczności nie chciałem tego czynić bez udziału władzy. Zresztą drzwi do pokoju, mieszczącego kasę, zamknięte są przez kasjera, a drugiego klucza od nich nie posiadamy.
Urzędnik skinął głową na znak aprobaty.
— Prowadź pan — rzekł.
Za chwilę byli przed grubemi drzwiami kasy. Po kwadransie zamki ustąpiły. Zgromadzeni znaleźli się w pokoju kasowym, zupełnie prawe ciemnym. Rolety u okien były zapuszczone. Po chwili, kiedy je podniesiono, żywa fala światła zalała pokój. Za kratką wznosiła się wspaniała, imponująca rozmiarami, kasa ogniotrwała, urzeczywistnienie Złotego Cielca, przez wiek 19-ty stworzone.
— Gdzie klucz? — zapytał urzędnik.
— Oto jest — odrzekł pan Lurje.
— W takim razie bądź pan łaskaw otworzyć kasę.
— Ba, to może być cokolwiek trudne, ponieważ nie znam wyrazu, zamykającego kasę... Ach,