Strona:Henryk Nagiel - Tajemnice Nalewek.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

padku mamy rzeczywiście do czynienia z niewinnym?
„Fryga“ nie skończył jeszcze, a „Julek“ już był na nogach. Z całą energją wymowy zaczął zbijać poszlaki, świadczące przeciwko Strzeleckiemu, tłumaczył i wyjaśniał, że ten człowiek nie mógł spełnić zbrodni.
— Jestem przekonany z głębi serca — zakończył — że on jest niewinny. Wierz mi, panie Józefie, i postaraj się razem ze mną walczyć przeciw pozorom.
— Ależ z całego serca, panie mecenasie, skoro takie pańskie przekonanie. To dla mnie wystarcza. Jeślim wątpił przez chwilę, to dlatego, że, mojem zdaniem, nigdy się nie trzeba łudzić.
— W samej rzeczy. Ale przecie jesteśmy na drodze do odkryć.
— Aa! tylko nie wiadomo, dokąd te odkrycia doprowadzą. Gdybyśmy chociaż wiedzieli, co zawiera ten przeklęty list...
Teraz „Julek“ przechadzał się po pokoju zamyślony. Po chwili usiadł przy biurku.
— Musimy jednak przyjść do jakichś wniosków. Trzeba się zdecydować, co dalej robić.
— Tak, co robić? — powtarzał, jak echo, „Fryga“.
— Najpierw, sądzę — ciągnął adwokat — że trzeba się wstrzymać od komunikowania sędziemu rezultatów dotychczasowej twej działalności, panie Józefie. Mógłby je przyjąć bardzo źle, a przy