Strona:Henryk Nagiel - Sęp.djvu/409

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

książkę do nabożeństwa, o którą bardzo dbała; imiona dzieci zgadzały się. Wreszcie przeprowadzone w Częstochowie i okolicy śledztwo przekonało go, że panna Jadwiga, wówczas niemowlę, została porzucony w hotelu w r. 1864. Tego było dość dla Leszcza. Postanowił bądź co bądź dostać do rak książkę do nabożeństwa mającą jego zdaniem zawierać rozwiązanie zagadki. Do tego miało mu posłużyć wypędzenie panny Jadwigi z pensji; przypuszczał, że w chwili oburzenia nie będzie myślała o zabraniu tak drobnego przedmiotu. W takim razie książkę miała mu dostarczyć panna Śniadowicz w zamian za zwrot swego nieszczęśliwego rewersu.
Przypadek znów skrzyżował te plany. W woreczku, który machinalnie zabrała panna Jadwiga, znajdowała się książka do nabożeństwa.
— To pierwsze niepowodzenie — ciągnął „Fryga“ — nie zatrzymało w drodze Leszcza. W tej chwili przygotował nowy, jeszcze śmielszy plan, który też przy pomocy Robaka wykonał. Fałszywy list w imieniu pana mecenasa...
— W mojem imieniu? — zawołał adwokat.
— Tak jest... w pańskiem. List, ostrzegający, że wydany został rozkaz zaaresztowania panny Jadwigi i polecający udać się z ufnością za posłańcem, wywabił biedaczkę z domu. Posłaniec, który nie był nikim innym, jak tylko owym historycznym Robakiem, zaprowadził narzeczoną pana Solskiego na Nową Pragę, i tam rozegrał się dramat, zakończony zbrodnią. Gdy pijany Robak zaczął się posuwać do czynów brutalnych, na pomoc pannie Jadwidze przybiegł mieszkający przez ścia-