Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 60 —

grała wszystkiemi barwami wesela. Wszystko się w niej śmiało — i szczebiotało.
Mania Horodyńska (takiem jest imię drugiego dziewczęcia) była przyjaciółką Jadwigi już coś — od dni 4ch i pół.
Spotkały się w porcie i na okręcie — i odrazu do siebie przystały. W szkołach i w życiu Jadwiga miała wiele koleżanek i przyjaciółek, nigdy przecież nie widziała takiej chichotki i „przylepki“, jak Mania. Z tą zbliżyła się w jednej chwili. Stało się to może na zasadzie prawa kontrastów, a w każdym razie pod wpływem okoliczności. W pstrym tłumie pasaże rów między pokładowych zbliżyły się odrazu dwie Polki, zbliżone młodością i pewną wspólnością cywilizacyjną, choć trzeba przyznać, duży jeszcze istniał pomiędzy niemi przedział.
Mania, dziecko Warszawy, była tylko szwaczką.
Wykształcenie miała takie, jakie dać jej mógł bruk wielkiego miasta. Domyślała się wszystkiego, niczego dobrze nie wiedząc. W innych warunkach o zbliżeniu pomiędzy nią a Jadwigą nie mogło być mowy. Tu, na okręcie — co innego.
Najpierw, Jadwiga? chora, potrzebowała pomocy.
Znalazła ją u chętnej; przyjacielskiej Mani. Ta, czując instynktem wyższość umysłową Jadwigi, garnęła się do niej sama. Mania co