Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/579

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 575 —
IX.

Czytelnicy nasi domyślili się już zapewne, że zapowiedziane w gazetach przybycie do Ameryki szlachetnego barona Alberta v. Felsensteina wraz z jego synem drem Konradem nie było bez związku z wypadkiem, który niedawno przedtem oddał w ręce byłego narzeczonego Jadwigi list, przeznaczony dla jego ojca, a wysłany przez Johna Dixa z Chicago.
Tak jest. — Wyjazd obu Felsensteinów z Europy był bezpośredniem tego wypadku następstwem.
W trzy dni po otrzymaniu tajemniczego i niepokojącego telegramu Konrada, przybył z polowania z Węgier baron Albert. Już po drodze niepokoiły starca groźne przeczucia.... Pomimo swej zewnętrznej lekkości, pomimo że istotnie w głębi tej duszy zaskorupiła się moc chłodnego cynizmu, miewał on nieraz w życiu, w samotności swej sypialni, straszne chwile.
Nie niebios wyroki go niepokoiły, ale ludzkie względy.
Bał się przedewszystkiem, ażeby jego syn Konrad, ostatni rodu potomek, nie dowiedział się kiedyś tajemnic w przeszłości złożonych.... Drżał na samą myśl o tem. Już samo postawienie córki skazanego na śmierć w drodze życiowej Konrada było wysoce niepokojącem.... Niebezpieczeństwo to odwrócił; ale coraz to ukazywało się mu znowu przed oczyma.