Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/532

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 528 —

właśnie w ręce sprawiedliwości. W nałogu, który dotąd tak skrzętnie ukrywał, znalazł swą zgubę i karę!
Tak zapewne mówił podczas procesu Śląskiego prokurator, wskazując wyciągniętą dłonią przysięgłym oskarżonego, jako typ wszelkiej hypokryzyi i zbiorowisko wszelkich zbrodni.
I przysięgli uczuwali słuszne oburzenie.
Bo też winowajca był uparty. Wzywano go, ażeby się przyznał. Mówił: — Jestem niewinny. Pytano go o wspólników — i o to, gdzie ukrył skradzione przedmioty? odpowiada: — Nic nie wiem!
To też nie dziw, że został skazany na najsurowszą karę.
Co tymczasem robił baron Adalbert? Naturalnie podzielił się najpierw pieniędzmi z Mallorym. Ten wziął zapewne jakie $30,000 — te właśnie, z których później urosła jego fortuna w Pennsylvanii. Obaj byli świadkami w procesie Śląskiego. Obaj zeznali, że widzieli Śląskiego, idącego późnym wieczorem w stronę banku. Zeznanie Mallory’ego broniło nawet Felsensteina przed ewentualnemi podejrzeniami, bo Mallory zeznał, iż większą część nocy, z nim przepędził.
Byli także i inni świadkowie, przeciw oskarżonemu, fałszywi czy prawdziwi — mniejsza. Stało się! — Śląski został skazany.