Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/493

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 489 —

Marki były amerykańskie, a stempel wyjścia brzmiał: „Chicago”. Konrada list ten zdziwił, nie pozostawał bowiem w korespondencyi z nikim w Ameryce — i o ile wiedział, nikt z jego znajomych nie zamieszkiwał w Chicago. Od kogo więc mógł pochodzić ten list?.... Serce uderzyło mocniej Konrazowi. Przyszła mu do głowy myśl pewna. O Jadwigę, stosownie do zalecenia w jej liście pożegnalnym, nie dowiadywał się nigdy przez tych lat cztery; niepodobna było przecież, ażeby się o jego uszy nie obiły te lub inne o niej wieści.... Wiedział, że wyjechała do Ameryki, słyszał nawet, iż ostatnio mieszkała w New Orleans; miał w swej bibliotece miesięcznik nowojorski, w którym ukazywały się od czasu do czasu jej artykuły.
Czyżby to od niej? Czemu jednak list wysłany z Chicago? Zresztą adres na kopercie nie jest pisany jej ręką.... To chyba pismo męzkie.
Nerwowym ruchem Konrad rozdarł kopertę.
Podniósł do oczu dużą ćwiartkę listowego papieru, zapisaną drobnem, męzkiem pismem — i zaczął czytać.... Zaledwo jednak przeczytał kilka wierszy, gdy na bladej jego twarzy wybiło się wielkie wzruszenie. Przez chwilę zdawał się być w niepewności, co dalej czynić. Istotnie zastanawiał się, czy czytać list lub nie.... Ćwiartkę papieru zmiął — i rzucił